Tak jak tego chcesz, cz. 3 z 7
–
To cud, że przeżył. Ma wiele złamań, ale narządy wewnętrzne nie zostały
uszkodzone. Miał naprawdę mnóstwo szczęścia.
Tommy
słyszał rozmowę i chciał zobaczyć, kto mówił i do kogo, ale nie miał tyle siły,
żeby otworzyć oczy. Po chwili znowu zasnął, a kiedy się obudził, czuł, że ktoś
przy nim siedzi i trzyma go za rękę – na pewno jego mama.
I
tak kilka razy. Kiedy wreszcie się ocknął i podniósł powieki, rodzice byli przy
nim. Wyjaśnili mu, że minęły już dwa dni odkąd jest w szpitalu, że miał wypadek
i że wszystko będzie dobrze. Kiedy już mógł normalnie mówić, zapytał ich, jak długo
jeszcze tam będzie i dowiedział się, że czeka go półtora miesiąca leżenia w
gipsie, a potem może nawet kilka miesięcy rehabilitacji. Poczuł się strasznie.
Tyle czasu? Przecież nawet kiedy się nie rusza, wszystko go boli. Tak bardzo
chciał, żeby to już się skończyło, tak bardzo chciał być już w domu, tak bardzo
chciał... ale nie – nic się nie zdarzyło.
*
–
O mój Boże! To chyba cud!
Następnego
dnia popołudniu lekarze i pielęgniarki stali nad jego łóżkiem i ekscytowali się
opisem zdjęć rentgenowskich – wynikało z niego, że wszystkie kości się zrosły i
po złamaniach nie ma nawet śladu. Kiedy później na próbę pozdejmowali mu gipsy
i kazali ruszać w różne strony rękami, nogami i tak dalej, okazało się, że
Tommy jest zdrów jak ryba. Został jeszcze przez kilka dni na obserwacji,
zrobili mu szereg badań – ale w końcu nie mieli wyjścia i musieli wypisać go do
domu.
Tommy był podekscytowany, jak
nigdy w życiu. Wiedział, że to zasługa siły jego umysłu. Chciał jak najszybciej
opowiedzieć o tym profesorowi Langowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz