Tak jak tego chcesz, cz. 5 z 7
Skręć
w lewo.
Mucha
chodziła po blacie ławki. Na chwilę przystawała, pocierała przednimi odnóżami o
siebie, a potem znów ruszała w drogę.
Skręć
w lewo, powtórzył w myślach Tommy. Ale owad nie reagował.
Stój.
Skręciła
w prawo.
Stój!
Mucha
zerwała się i odleciała, bzycząc.
To
chyba tak nie działa..., pomyślał rozgoryczony Tommy i dopiero
teraz skierował uwagę z powrotem na to, co dzieje się w klasie. Zorientował się,
że nauczyciel patrzy na niego.
–
Tommy? Czy ci przypadkiem nie przeszkadzam? – zapytał pan Cleave.
Tommy
spuścił wzrok, speszony.
–
A może ty powiesz nam, jakie były postulaty Cromwella?
Cisza.
–
Tommy, już trzeci raz w tym tygodniu nie słuchasz na zajęciach. Zostań, proszę,
po lekcji. Chciałbym żebyś porozmawiał z panią dyrektor.
Tommy
zaczerwienił się. Czuł, że wszyscy na niego patrzą. Nienawidzę go, pomyślał.
Chciałbym, żeby przestał tu pracować.
Tymczasem
pan Cleave wrócił do prowadzenia lekcji.
–
Dobrze, w takim razie teraz przypomnijmy sobie...
Rozległ
się ostry dźwięk dzwonka i wszyscy zaczęli się szybko pakować.
Tommy
chował swoje rzeczy leniwie, myśląc o tym, co czeka go za chwilę. Kiedy w
klasie został już tylko on i pan Cleave, do środka weszła dyrektorka. Była wyraźnie
w nienajlepszym humorze.
–
O, dobrze, że pani jest, pani dyrektor. Chciałbym porozmawiać z panią o Tommim.
–
Innym razem. Na razie chcę porozmawiać z panem – odpowiedziała i rzuciła
Tommiemu ponaglające spojrzenie. Zabrał szybko plecak i wybiegł z sali.
Upiekło
mu się.
Zamknął
za sobą drzwi i przyłożył do nich ucho, nasłuchując. Doleciały go strzępki
rozmowy:
–
...romans z uczennicą... nieletnia... koniec pana kariery...
Tommy
nie mógł w to uwierzyć. To on to zrobił – wyrzucił go!
Zadowolony,
poszedł w kierunku bufetu. To długa przerwa, będzie miał czas, żeby coś zjeść.
Minął
dwóch pierwszoklasistów, jakąś parę, a potem grupkę dziewczyn.
Zatrzymał
się.
Dziewczęta
chichotały. Spoglądały na niego niby ukradkiem, mówiły sobie coś na ucho i
zakrywały usta, zanosząc się śmiechem.
Drwiły
z niego.
Nie
znosił tego! Czuł się nieatrakcyjny, niepotrzebny...
Tak
bardzo chciałbym, żeby to na nie już nigdy nikt nie chciał spojrzeć. Żeby
zobaczyły, jak to jest!
–
Aaaa! – pisnęła jedna z dziewczyn. – Coś mi wyskoczyło na ręce!
–
O Boże, masz to samo na twarzy! – wrzasnęła druga.
–
Ty też!
Na
twarzach dziewczyn zaczęły pojawiać się krosty. Ogromne, czerwone, ropiejące i
zmieniające się. Były wszędzie – na polikach, na czołach, na ustach. Było ich
tak dużo, że zaczęły się łączyć i łuszczyć, co wyglądało jakby z twarzy
schodziła im skóra.
Dziewczyny
zaczęły wrzeszczeć i rozbiegły się w popłochu do toalet.
Tommy
uśmiechnął się. To był jego szczęśliwy dzień. Ruszył dalej w stronę bufetu. Miał
ochotę na dużą kanapkę z szynką, serem i majonezem. I frytki. Koniecznie
frytki.
To był jego szczęśliwy dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz