Tak jak tego chcesz, cz. 4 z 7
Czekał
na ten moment przez cały dzień. Za chwilę ostatnia lekcja – lekcja z
profesorem! Biegiem przeskoczył cały korytarz, aż dotarł do starych drzwi... i
stanął przed nimi jak wryty.
Kartki
na nich nie było. Chwycił za klamkę – zamknięte. Nagle poczuł na swoim ramieniu
czyjąś dłoń.
–
Tommy...
Odwrócił
się. To była jego wychowawczyni, pani Thambredire.
–
Tommy – odezwała się uspokajającym głosem. – Musisz wiedzieć, że nie będzie
już zajęć z panem Langiem. On... nie żyje.
Tommy
poczuł, że uginają się pod nim nogi.
–
Co? – wykrztusił.
Na
twarzy pani Thambredire malowało się współczucie.
–
Nie było cię przez dwa tygodnie, więc nie wiesz... Profesor Lang poprowadził
jeszcze dwie lekcje, a potem dostaliśmy informację, że zmarł. To podobno atak
serca... On może nie wyglądał, ale miał już prawie siedemdziesiąt lat. Tak mi
przykro...
Nie!
To niemożliwe! Tommy zatoczył się do tyłu.
–
Tommy, jeśli mogę coś dla ciebie zrobić...
Ale
on już nie słuchał. Popędził przed siebie korytarzem, byle jak najdalej od tego
miejsca.
Wpadł
do toalety, oparł się ciężko na zlewie i przemył twarz.
„On
nie żyje”, dźwięczało mu w głowie. I kto teraz pokaże mu, jak ukształtować swój
świat?
Nagle
drzwi otworzyły się.
–
O, Pryszczak!
Trevor,
Adam i Buck weszli do toalety. Na twarzach mieli uśmiechy, które nie wróżyły
nic dobrego. Adam otworzył drzwi jednej z kabin i zawołał:
–
Ej, Pryszczak, nie spuściłeś wody!
Buck
i Trevor natychmiast zrozumieli. Wybuchnęli śmiechem i chwycili Tommiego, zaciągając
go głową do przodu w kierunku muszli klozetowej.
Nie, tylko nie to! Niech
oni tego nie robią!, pomyślał, ale oni już go zmusili, żeby klęknął
przed brudnym sedesem. Proszę, niech to się skończy!
Rozległ
się odgłos naciskanej klamki i wszyscy odwrócili się. W wejściu stanął wysoki
chłopak, ogolony na łyso i zbudowany jak kulturysta. Tommy go nie znał, to
musiał być jakiś nowy.
–
Co tu się, kurwa, dzieje? – odezwał się męskim głosem. Wyglądało na to, że jest
od nich starszy – pewnie nie zdał kilka razy.
–
Nie interesuj się, Greg – odparował Adam. – Zjeżdżaj.
Gdy
starszy chłopak złapał Adama za bluzę, Tommy po raz pierwszy zobaczył w jego
oczach strach. Po chwili Adam niemal przeleciał przez pomieszczenie i, gdy upadł
pod oknem prosto na rękę, rozległ się przyprawiający o mdłości chrzęst.
Zawył
z bólu.
Buck
i Trevor natychmiast doskoczyli do napastnika. Pierwszy dostał cios tak potężny,
że głowa odskoczyła mu na bok, a krew trysnęła z jego ust i zostawiła
na ścianie fantazyjną smugę. Drugi, chwycony za kark, wyrżnął czołem o kant umywalki
i osunął się na podłogę.
Teraz
wszyscy trzej leżeli zwijając się z bólu.
Wielkolud
popatrzył na osłupiałego Tommiego, siedzącego przy muszli klozetowej, uśmiechnął
się lekko, mrugnął i wyszedł.
Jego życzenie spełniło się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz