Mroźna otchłań, cz. 4 z 8
Cała
załoga zgromadziła się w pokoju wypoczynkowym. Na wszystkich
twarzach gościł niepokój i nikt nawet nie kwapił się, żeby
usiąść. Andriej i Mike stali obok metalowych szafek, Ingrid i
Helene nieco dalej, na środku pomieszczenia, a profesor Morimoto
znalazł sobie miejsce nieopodal drzwi. Ingrid nerwowo splatała
dłonie.
– Wygląda
to tak, jakby te cząsteczki rozmnożyły się i przytwierdziły do
pierwszej napotkanej substancji organicznej o odpowiedniej
gęstości... czyli, w tym przypadku, do śliny pozostawionej na
puszce – powiedziała.
– Albo
znalazły się na puszce, bo były wcześniej w organizmie kogoś,
kto z niej pił – wtrąciła Helene i spojrzała wymownie na
Mike'a. – To ty konserwowałeś wiertło i zabezpieczałeś próbki,
Mike. Co na to powiesz?
Mike
wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczami. Nagle pobladł i
zaczął się trząść.
– Mike?
Mike, co się dzieje?
Mężczyzna
wywrócił oczami do tyłu i osunął się na podłogę. Leżał
teraz bez ruchu.
Andriej
natychmiast uklęknął przy nim i sprawdził oddech i puls.
– Nie
oddycha. Resuscytuję go.
Błyskawicznie
sprawdził, czy Mike nie ma niczego w ustach i zaczął energicznie
uciskać jego klatkę piersiową. Następnie nachylił się nad nim,
by wykonać sztuczne oddychanie. Gdy dotknął ustami do jego ust,
Mike niespodziewanie chwycił go za kark i przytrzymał, wpychając
mu jednocześnie język, jakby chciał go bezpardonowo pocałować.
Andriej wyrwał mu się i zrobił parę kroków do tyłu, po czym
odkaszlnął z obrzydzeniem.
– Ty
gnojku! Przekazałeś mi to!
Mike
uniósł się na łokciach i na jego twarzy pojawił się szeroki,
złośliwy uśmiech. Z boku rozległ się szczęk odbezpieczanej
broni. Helene celowała w kierunku Mike'a z pistoletu.
– Dobra,
dosyć tego. Wszyscy pod ścianę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz