17 mar 2013


Mroźna otchłań, cz. 8 z 8

Dzień był pogodny. Promienie słońca odbijały się od śniegu i tworzyły refleksy na szybie pojazdu, który podjeżdżał właśnie do poczerniałych zgliszczy bazy nad jeziorem Wostok. Ciągnik zatrzymał się i wysiadło z niego dwóch ubranych w ciepłe kombinezony mężczyzn.
Jezu, co tu się stało... – Jeden z nich pokręcił z niedowierzaniem głową. Z lodowego pola wyrastały resztki spalonych ścian, częściowo przyprószone świeżo nawianym śniegiem.
Hej! Jest tu ktoś? – Zaczęli chodzić po labiryncie ruin, rozglądając się uważnie.
W pewnym momencie jeden z mężczyzn wyszedł za róg zrujnowanego korytarza i stanął jak wryty. W kącie siedział pies husky. Zwierzę odsłoniło zęby i zaczęło na niego warczeć.
Instynktownie zrobił krok do tyłu i wtedy pies rzucił się na niego.
Jeden strzał jego partnera położył stworzenie trupem.
Dzięki... – Odetchnął z ulgą.
Spójrz.
W miejscu, w którym jeszcze przed chwilą siedział pies, leżały przytulone do siebie trzy małe pieski. Mężczyźni podeszli do nich i przykucnęli, biorąc maluchy na ręce.
Są niesamowite.
Pieski patrzyły na nich szklistymi oczkami. W ich źrenicach migotały jaskrawozielone iskierki.
Zabieramy je?

Koniec
Nie wierzysz w naukę, ale wierzysz w duchy? Przeczytaj Poltergeista

1 komentarz:

 

Toplista: Najlepsze Horrory w Necie
Toplista: Opowiadania
Toplista: Straszne historie