Poltergeist, cz. 7 z 7
Praca
dowódcy jednostki specjalnej jest niebezpieczna, ale ma też pewne
zalety. Na przykład, zapewnia dostęp do całego arsenału broni i
materiałów wybuchowych.
Dave
przepchnął się na przód grupy turystów, grożąc bronią odebrał
przewodnikowi klucze i zamknął za sobą bramę Więzienia
Konwenantów, odcinając się od pozostałych. Nie zwracając uwagi
na ich krzyki, niespiesznie podszedł do drzwi krypty. Westchnął,
po czym otworzył je i wszedł do ciemnego wnętrza. Na posadzce
położył torbę, a obok latarkę, skierowaną tak, by mógł dobrze
widzieć, co robi. Ostrożnie wyjął owalny szary pojemnik – a
potem drugi, trzeci i czwarty – i zaczął rozlokowywać je w
rogach mauzoleum. Następnie przeciągnął pomiędzy nimi kable i
podłączył wszystkie do przypominającego pilota urządzenia, które
umieścił na środku krypty. Drugie takie samo wziął ze sobą i
już chciał wyjść, gdy drzwi otworzyły się gwałtownie, a do
środka wpadli uzbrojeni po zęby policjanci z drużyny specjalnej –
JEGO drużyny – i pojmali go szybko i skutecznie.
– Nie!
– wrzeszczał Dave, kiedy wyciągali go na zewnątrz – Nieeeeee!
Muszę ją zniszczyć!
Po
chwili on i jego krzyki znikli, a do mauzoleum z zawieszoną na
płaszczu odznaką wszedł Bryan. Skierował światło latarki na
ładunki wybuchowe, a potem omiótł nim sklepienie i ściany... i
poczuł się jakoś dziwnie...
Koniec
Nie Twój klimat? To może przeczytaj Camera obscura
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz