Camera obscura, cz. 4 z 5
Gdy
obudził się po raz kolejny, od razu wstał i zaczął chodzić
wzdłuż ścian, obmacując gorączkowo każdy centymetr muru.
Znalazł mnóstwo głębokich rys i wgłębień, jakby coś poorało
ściany pazurami i, jakby ktoś uderzał w nie szaleńczo czymś
wyjątkowo twardym.
Miał
wrażenie, że widzi zarys drugiego końca celi. Jego oczy musiały
przyzwyczaić się już do ciemności.
Wyszedł
na środek pomieszczenia i odszukał rozrzucone w nieładzie,
obgryzione kości – jedyne, co pozostało po nieszczęsnej
kobiecie.
Wybrał
kość strzałkową i podszedł do żelaznych drzwi. Oparł się o
nie plecami.
Gdy
okienko otworzyło się ze zgrzytem, przez chwilę nie działo się
nic.
A
potem z szaleńczym krzykiem odkręcił się i wbił kość prosto w
środek judasza, a zawtórował temu drugi krzyk – krzyk bólu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz