Camera obscura, cz. 5 z 5
Dowódca
brygady szedł powoli, rozglądając się po laboratoryjnym
korytarzu. Ściany były umazane krwią; po podłodze rozrzucone były
resztki ludzkich narządów.
Były
jeszcze świeże.
To
musiało się stać dosłownie na chwilę przed ich przybyciem. To
takie smutne, że, gdy po tylu latach wreszcie namierzyli ich
kryjówkę, spóźnili się o piętnaście minut, by zastać ich przy
życiu.
A
teraz zbierali po budynku ludzkie szczątki i, co gorsza, nie wiadomo
było, kto to wszystko zrobił.
Popchnął
przekreślone krwawą kresą drzwi i wszedł ostrożnie do małego
gabinetu. Na biurku znalazł porzucony w nieładzie, oprawiony w
elegancką skórę dziennik. Zatrzymał wzrok na otwartej stronie i
zaczął czytać:
To
koniec eksperymentu. Niedoszacowaliśmy zagrożenia, nie byliśmy w
stanie nad nim zapanować. Gdy zwabiliśmy obiekt pod pretekstem
tygodniowego pobytu w klinice regeneracyjnej, byłem pewien, że
wszystkie zabezpieczenia dopięte są na ostatni guzik. Okazało się
jednak, że to nie wystarczy...
Szukaliśmy
go przez wiele lat. Gdy zobaczyłem pierwszy atak, byłem
zafascynowany. Ten człowiek całkowicie tracił panowanie nad sobą
i świadomość tego, co robi. W warunkach ekstremalnego odosobnienia
z opanowanego biznesmena zmienił się w krwiożerczą bestię,
pragnącą tylko zaspokajać swoje żądze. Dostarczyliśmy mu zwłoki
jednej z wieśniaczek zmarłych na plantacji marihuany. Dobry Boże,
co on robił z tą kobietą, zanim ją zjadł...
Z
dnia na dzień ataki stawały się coraz bardziej gwałtowne, aż
wreszcie jego ukryte predyspozycje całkowicie wzięły górę nad
jego człowieczeństwem. Zdołał się wydostać... i teraz jest
gdzieś tutaj. Słyszę krzyki moich współpracowników dochodzące
z korytarza. Krzyki przerażenia i agonii... Jeśli uda mi się wyjść
z tego cało, wyjadę jak najdalej stąd i świat już więcej o mnie
nie usłyszy.
Mam
tylko nadzieję, że gdzieś, na którymś kontynencie, nie ma więcej
takich jak on – ludzi z „genem złej krwi”...
Profesor
V.
Koniec
Nie musi być ciemno, żeby było zimno - przeczytaj Szron
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz