Otworzył
oczy.
Ale
nic nie widział...
Było
tak ciemno, jak nigdy przedtem w jego życiu.
Leżał
na twardej podłodze.
O
Boże, a jeśli stracił wzrok?!
Chciał
zerwać się na równe nogi, ale poczuł, że jest niemiłosiernie
obolały. Usiadł powoli. Zaczął podnosić dłonie, by przetrzeć
oczy i coś szarpnęło go za nadgarstek. Wymacał żelazną
obręcz... a dalej ciężki, chropowaty łańcuch.
Był
przykuty do muru!
Zaczął
gorączkowo przesuwać wolną dłonią po powierzchni ściany. Była
zimna i wilgotna.
Nagle
poczuł skurcz, jakby dopadł go potworny głód. Złapał się za
brzuch.
Zorientował
się, że nie ma na sobie koszuli.
Nie
miał na sobie niczego! Cholera jasna, gdzie jego garnitur?
Znowu
skurcz. Tym razem mocniejszy. Aż jęknął z bólu. Zaraz potem jego
głowa zrobiła się ciężka i stracił przytomność.