Doktor Freuy patrzył ze znużeniem na niechlujnie ubranego mężczyznę, który siedział naprzeciwko niego w gabinecie. Słuchał go już od pół godziny i miał tego serdecznie dosyć. Facet opowiadał wciąż o swoim poprzednim psychiatrze – jak to on go dobrze rozumiał, jaką miał wspaniałą intuicję...
– Doktor Snüss już nie żyje – powiedział wreszcie pacjent. Freuy niecierpliwie spojrzał na zegarek – Ale wie pan co? – rozległ się chrzęst metalu, jakby ktoś wyciągał ciężkie narzędzie z torby – Ja wciąż do niego chodzę.
Koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz