Zło to pojęcie względne, cz. 5 z 6
– I jak ty to sobie wyobrażasz?! – komisarz grzmiał na swojego zastępcę. Jego biuro pełne było papierosowego dymu – Mamy zapytać tej małej, co widziała?! Albo tego faceta bez uszu, co słyszał?! Zastanów się!
Nobusuke skulił się w sobie. Wiedział, jaki jest komisarz, kiedy wpada w furię. Lepiej się teraz nie odzywać.
Kondo zgasił papierosa i sięgnął po kolejnego. Zaczął krążyć nerwowo po gabinecie.
– Doktor Hiroyuki to mój zaufany przyjaciel. Jeśli twierdzi, że jego pacjent stoi za tymi napadami, to z pewnością wie, co mówi. Ale jego opinia nie wystarczy – komisarz zmarszczył brwi, zatrzymując się koło biurka. Rzekł głosem pełnym namysłu – Musimy go nakryć, złapać na gorącym uczynku, przewidzieć jego kolejny ruch...
Wtem stojący na blacie telefon wydał przeraźliwy dźwięk. Komisarz natychmiast podniósł słuchawkę.
– Kondo, słucham?
– Tu doktor Hiroyuki. Isao był u mnie dzisiaj i opowiedział swój najświeższy sen. Wiem, co zamierza. Musicie się spieszyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz