Przysięga, cz. 2 z 7
Oslo, dziesięć lat później
Ryk elektrycznych gitar urwał się, a wśród publiki wybuchł aplauz.
– Dzięki! – Harald odłożył mikrofon na stojak i członkowie zespołu zaczęli schodzić ze sceny.
– Byłeś świetny – gitarzysta poklepał go po ramieniu, gdy znaleźli się w garderobie.
– Wszyscy byliśmy dziś zajebiści! – stwierdził w odpowiedzi Harald, zarzucając włosami i wiążąc je w kucyk.
– Daj spokój, wiesz, że ludzie cię kochają. Kiedy próba?
Harald zmrużył oczy, zastanawiając się nad czymś.
– Pojutrze, jak wszyscy wytrzeźwiejemy! – wypalił w końcu i pożegnali się ze śmiechem.
Kiedy został sam, rozwalił się w pluszowym fotelu, sięgając po leżący na stoliku telefon.
Pięć nieodebranych połączeń. Od Britty.
Jezu, czego ona znowu chce, przecież wiedziała, że ma koncert.
Wybrał „Oddzwoń”. Ale, ku jego zaskoczeniu, nie odpowiedział mu głos żony.
– Pan Harald Hammer? Mówi doktor Thormod Sonsteng ze szpitala Riks. Bardzo mi przykro, ale pana żona miała wypadek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz