27 lut 2011

Przysięga, cz. 7 z 7

Stał przed białymi drzwiami, trzymając rękę na klamce. Szpitalny korytarz był pusty. Personel nie pomyślałby nawet, że ktoś może tu przyjść poza godzinami odwiedzin.

Nacisnął ją i wszedł do sali. Britta leżała zabandażowana na łóżku. Ukląkł obok i nachylił się nad jej ciałem.

Britta – szepnął – Britta, słyszysz mnie?

Jest nieprzytomna – odezwał się głos w jego głowie – A teraz mów.

Przełknął ślinę.

Przysięgam kochać cię zawsze i nie opuścić aż do śmierci...

W imię Szatana.

W imię Szatana – powtórzył.

A jeśli nie dotrzymam obietnicy, niech mnie piekło pochłonie.

Jeśli nie dotrzymam, niech mnie pochłonie piekło...

Właściwie Harald już czuł się, jakby był w piekle. Cały drżał, przerażony tym co się za chwilę stanie.

A teraz – głos brzmiał już naturalnie; gdy Harald podniósł głowę, zobaczył, że mężczyzna w garniturze stoi po drugiej stronie łóżka – Zrób to, co obiecałeś.

I dłoń nieznajomego odwinęła fragment bandaża z twarzy Britty.

Harald machinalnie odwrócił wzrok.

Cóż to? Czyżbyś obawiał się spojrzeć swojej ukochanej w oczy? – zagadnął wesoło elegant, po czym dodał ostro – Patrz!

Harald zmusił się, by popatrzeć na Brittę. Jej pozbawione powiek oczy drgały nerwowo, wciśnięte powyżej niegojących się, mięsistych polików. Przemógł się i pocałował ją w usta. Były gorące i wilgotne.

Oparł się jednym łokciem o poduszkę, położył nogę na łóżku, a drugą ręką zaczął rozpinać swój rozporek. Próbował przypomnieć sobie, jak Britta wyglądała kiedyś, przez te pierwsze parę miesięcy, gdy się spotykali i później, kiedy była jego żoną. Miała pełne piersi, delikatną skórę i to spojrzenie, nieśmiałe i figlarne zarazem.

I już prawie był gotowy, już się w nim rozpalało, gdy poczuł pod dłonią coś lepkiego.

Z bandaży opinających pokaleczone ciało zaczęła się sączyć krew.

Harald krzyknął i odskoczył od łóżka, w ułamku sekundy przypominając sobie, że ma do czynienia z potwornie oszpeconym ciałem. Nieznajomy mężczyzna wybuchł triumfalnym śmiechem.

A więc rezygnujesz? – szydził – Porzucasz swoją miłość?

Tak! Tak! Taaaaaak!!! – wrzeszczał w panice Harald, lecz jego krzyk przeszedł w jęk, a potem urwał się, gdy mężczyzna stanął w płomieniach.

Doktor Sonsteng przyszedł na obchód pół godziny później. Nie zastał ani tajemniczego człowieka w garniturze, ani Haralda.

Była tylko kupka popiołu, która leżała na podłodze obok łóżka.

A to co? – mruknął lekarz i dodał głośniej – Niech to ktoś posprząta!

Koniec

Przysięgasz, że się nie boisz? Przeczytaj Drogę przez śniegi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 

Toplista: Najlepsze Horrory w Necie
Toplista: Opowiadania
Toplista: Straszne historie