Nazywam się Jurij. Jak widzicie, klęczę przy wygarniętym spod śniegu głazie, który sięga mi do pasa, a dokoła wznoszą się góry. Uciekłem ze stalinowskiego łagru wraz z grupką innych skazańców przed kilkoma tygodniami i przebyliśmy daleką drogę.
Teraz jestem sam.
Kładę rękę na płaskiej i zimnej powierzchni kamienia. Za chwilę podejmę straszliwą decyzję – jedyną, która może uratować mi życie.
Doprowadził mnie do tego miejsca ciąg tragicznych zdarzeń. Zdarzeń, w jakich miałem nieszczęście uczestniczyć od momentu opuszczenia gułagu, i z których cudem tylko wyszedłem cało.
A było to tak...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz