Insekt, cz. 4 z 7
Sterownia miała własne zasilanie – niestety, nie dla żarówek. W ciemności dozorca patrzył, jak na przytwierdzonej do ściany mapie gasną kolejne diody, sygnalizujące sprawność obwodów w zabudowaniach kompleksu.
– Cholera jasna... – mruknął – Trzeba zejść do generatora...
Niechętnie wygrzebał z szafki latarkę, zgarnął ze stołu pęk kluczy i wyszedł na korytarz.
Krąg światła przemknął po zakamarkach hali przeładunkowej. Mężczyzna poprawił na nosie grube okulary i ruszył w głąb korytarza.
Zauważył, że drzwi do męskiej toalety są otwarte na oścież. Dziwne. Mamrocząc coś pod nosem, zamknął je i zaczął schodzić po stromych schodach przeciwpożarowych. Wreszcie stanął przed pokrytymi grubą warstwą brudu, metalowymi drzwiami.
Po chwili skrzypienia i zgrzytów kłódka puściła. Dozorca omiótł ciasne pomieszczenie światłem latarki.
Z panelu generatora rezerwowego wyrastała podniesiona żelazna wajcha – właśnie ta, której szukał. Zrobił krok w jej stronę, ale potknął się o coś i klucze wypadły mu z ręki, znikając z brzękiem pod podłogową kratką.
Zmełłszy przekleństwo, zszedł na czworaki, próbując przecisnąć dłoń przez któryś z otworów.
Wtedy okulary zsunęły mu się z nosa, rozbijając w drobny mak. Mężczyzna w złości uderzył pięścią w kratkę, aż podskoczyła z hukiem.
Ale mógłby przysiąc, że oprócz tego usłyszał jeszcze jakiś dźwięk...
Nasłuchiwał przez moment, po czym pokręcił zdecydowanie głową i, zupełnie już po omacku, szukał dalej zguby.
Nagle zamarł.
Nie odrywając głowy od podłogi, przysunął latarkę i skierował światło przed swoją twarz. Mimo dioptrii +12 dostrzegł wyrastający tuż przy ziemi mglisty, ciemny kształt.
Czy on się poruszył...?
Dozorca wyciągnął rękę, chcąc sięgnąć dziwnego przedmiotu i natychmiast poczuł rozdzierający ból. Na posadzce przed nim zaczęła się rozszerzać czarna plama.
Ostrożnie przysunął dłoń do twarzy i dotknął nią ust.
To była krew.
Zerwał się na równe nogi, biegnąc w panice na oślep i, zawadziwszy głową o niski strop, runął ponownie na ziemię.
Ostatnim, co czuł, było palące ukłucie żuwaczek wbijających się w jego tętnicę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz