5 gru 2010

Żywe barwy, cz. 4 z 7

Farsen wgniótł niedopałek w popielniczkę.

Gdzie do cholery znajduje się rozwiązanie?, pomyślał.

Jego gabinet pogrążony był w mroku. Tylko na blat biurka, przy którym siedział, padał krąg światła rzucany przez niedużą lampkę. Miał przed sobą otwarty laptop i stertę papierów.

Spróbujmy jeszcze raz.

Odpalił kolejnego papierosa i wyciągnął się w fotelu.

Pierwszą ofiarą był student historii sztuki. Młody, dobrze zbudowany. Sportowiec.

Gej.

Ciało zostało wypompowane – nie zostało nic, ani kropli krwi. Jakby ktoś podłączył go do sztucznego krwiobiegu i nastawił na odsysanie. To musiało boleć, jeśli jeszcze żył…

Drugi to ten sztywniak sprzed galerii. Właściciel stadniny, jak się okazało. Zgorzkniały choleryk – to było widać po rozkładzie zmarszczek nawet, gdy został z niego flak. Po zmarszczkach zawsze można poznać, czy się człowiek uśmiechał.

Farsen wypuścił kłąb dymu. Szare wstążki zawirowały pod lampką.

Na pewno mają wspólnego znajomego i to on jest człowiekiem, którego szukam. Tylko kto?

Z zamyślenia wyrwał go dźwięk telefonu. Odebrał.

– Tak?

– Porucznik Farsen? Tu posterunkowy Lassen z Centrali. Wiem, że jest pan zajęty, ale prosił pan, żebym dzwonił, gdy tylko coś nowego wydarzy się w Skagen, więc pomyślałem…

– Streszczaj się – warknął porucznik.

W słuchawce zapadła cisza, po czym rozległo się nerwowe chrząknięcie.

– Trzy godziny temu zaginęła Anna Ovesen, żona krytyka sztuki z uniwersytetu w Aalborgu. Przyjechali tu razem na jakiś wernisaż w Hvaderdet. Jej mąż jest bogaty, a ona to szlachcianka, wie pan, błękitna krew. I te sprawy. Dostała dziwny telefon od...

Farsen odłożył słuchawkę.

Siedział jak sparaliżowany.

Nagle wszystko zaczęło do siebie pasować. Młody student, kochanek… czerwień. To kolor namiętności i pasji. Zgorzkniały, przepełniony gniewem i niechęcią starzec… żółć. Piękna, doskonale wychowana szlachcianka… to błękitna krew.

Trzy podstawowe barwy.

W głowie Farsena niczym w komputerze przemykały dziesiątki przeczytanych dokumentów, setki pomysłów, tysiące faktów…

Znów zadzwonił telefon.

– Poruczniku? Chyba coś nas rozłączyło, chciałem…

– Zamknij się. Chcę, żebyś sprawdził dla mnie pewne nazwisko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 

Toplista: Najlepsze Horrory w Necie
Toplista: Opowiadania
Toplista: Straszne historie