Żywe barwy, cz. 2 z 7
Niebo było fioletowo-szare. Gdy Lars przesadzał pasiastą taśmę odgradzającą, poły jego płaszcza załopotały na wietrze. Tutaj, na tyłach strzelistego gmachu Hvaderdet, policyjni technicy krzątali się wokół ciała.
– Cześć, chłopaki – zasalutował niedbale – Jak się miewa denat?
Spojrzeli na niego głupawo.
– O rany, żartuję przecież… – wyciągnął portfel i mignął odznaką – Porucznik Lars Farsen, przyjechałem się rozejrzeć.
Jeden z mundurowych wstał z kucków i przywitał się z nim.
– Mówiono nam, że się pan zjawi. Jest pan pofr…
– Profilerem, zgadza się. Tworzę portrety osobowościowe szczególnie problematycznych sprawców. A ten tutaj przypadek – wskazał ruchem głowy na zwłoki – bardzo mi coś przypomina. Proszę jeszcze raz przedstawić szczegóły.
Szef techników nabrał powietrza i zaczął:
– Jak pan widzi, ciało jest w tragicznym stanie. Znalazł je dozorca, gdy wyrzucał śmieci. Było upchnięte w kontenerze na odpadki, właśnie tutaj, na tyłach budynku. Jest jakby… – podrapał się po karku i zrobił kwaśną minę – …wypompowane. Praktycznie w ogóle nie ma w nim krwi.
Lars przyjrzał się zwłokom badawczo. Zmarły był mężczyzną, w średnim wieku. Jego skóra była blada i pomarszczona niczym pergamin, a usta rozwarte jak u skonanego z pragnienia. Oczy miał zamknięte.
– Przesłuchaliśmy wstępnie wszystkich pracowników galerii – ciągnął policjant – Żaden z nich nie potrafił zidentyfikować ofiary. Wygląda na to, że zamordowany nie był w żaden sposób związany ze światem artystycznym…
– Być może – przerwał mu Farsen – Na razie pewne jest tylko jedno: to seryjny morderca.
– Słucham?
– Tak jak powiedziałem. To nie jest pierwszy taki przypadek – powiedział i zapalił papierosa, po czym odwrócił się, by odejść. W połowie drogi do taśmy zatrzymał się i dodał – Acha. Ekspertyzę i raporty przyślijcie do mojego biura. Na wczoraj.
wiadomo co stało się z tą krwią;p czytam dalej;>
OdpowiedzUsuń