Out of Body Experience, cz. 3 z 7
Nie czuł. Ale widział. Widział szafę, w której leży. Widział każdy szczegół pokoju, mimo, że był on skąpany w nieprzeniknionej czerni. Widział ścienny zegar, który wskazywał północ. Wszystko było szare, ale jednak – widział.
Wyobraził sobie, że robi krok do przodu... i poruszył się. Był teraz przed drzwiami. Boże, to niesamowite!
Jeszcze chwila skupienia i znalazł się po ich drugiej stronie. Sunął – nie, jego świadomość sunęła – wysoko sklepionym korytarzem, wzdłuż balustrady. Minął wyjście na taras, minął pokój Jessiki, potem cioci. Zatrzymał się na szczycie schodów. Ma nimi „zejść”? A może jest jakiś inny sposób?
Terence skumulował energię i nagle zobaczył przed sobą drzwi frontowe.
Był na dole!
Kolejny mentalny krok i znalazł się na werandzie. Wiatr wyginał gałęzie drzew w ogrodzie; Terry nie czuł go, ale widział, jak się ruszają. Chyba nawet zaczynał padać deszcz.
Cholera, ale trzeba kontrolować czas. Bycie OBE dłużej niż parę minut jest niezmiernie niebezpieczne.
Skupił się. W okamgnieniu wrócił na piętro. Potężny, stojący pod ścianą zegar wskazywał: kwadrans po dwunastej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz