6 lip 2010

Bez walki się nie oddam, cz. 3 z 6

Rozległa sala pogrążona była w ciemności – poza jednym, świecącym punktem. To Maria pracowała przy swoim stanowisku, w żółtym blasku lampki.

Było dawno po północy.

Już nie mogę – odłożyła kolejną kartkę i spojrzała zmęczona na ekran. Dopiero połowa zrobiona... Oparła głowę na ręce i wplotła palce we włosy. Jej zawsze idealna fryzura była teraz postrzępiona i rozczochrana, a końcówki na pewno już dawno zdążyły się rozdwoić. Przeniosła wzrok na stertę zgniecionych kubków po kawie.

Dobra, stwierdziła, idę po jeszcze jedną.

Chwyciła torebkę, wstała i zaczęła krążyć plastikowymi alejkami w stronę drzwi. Wyszła na korytarz. Tutaj też było ciemno, ale zza panoramicznych okien docierał wątły blask świateł miasta. Które to był poziom? Dziesiąty?

Zeszła ostrożnie na półpiętro. W mroku wyraźnie odcinał się jasny prostokąt automatu do kawy. Zatrzymała się przed nim i zaczęła grzebać w torebce. Po chwili dwa euro wpadły do wnętrza maszyny z metalicznym brzękiem. Zazgrzytało, wyskoczył kubek i pojawił się tryskający pod ciśnieniem strumień czarnej lury.

Krótki sygnał oznajmił, że napój jest gotowy. Wtedy, nieco z boku, rozległ się jeszcze jeden, nieokreślony, dźwięk. Maria zamarła. Wpatrywała się przez chwilę w ciemność, ale panowała kompletna cisza. Tylko od patrzenia w mrok, a może ze zmęczenia, przed oczami zaczęły jej tańczyć iskierki.

Nagle coś stuknęło. Drgnęła.

Wyrzuciło resztę.

Kobieta pokręciła głową, wzięła delikatnie gorący kubek i ruszyła w kierunku schodów. Wchodziła powoli, ale stawiała kroki mocno. Czuła się nieswojo w tym pustym gmachu i odgłos własnych obcasów w jakiś sposób dodawał jej otuchy. Przeszła przez korytarz z rzędem okien. Drzwi do sali zdawały się być lekko uchylone. Czy tak je zostawiła? Chyba zamknęła za sobą...

Nieważne, pomyślała i pchnęła je lekko wolną ręką.

W środku było zupełnie ciemno. Maria zadrżała. Przecież wychodząc nie wyłączała lampki... Bo nie wyłączała, prawda?

Hm, może przepaliła się żarówka. Na szczęście, rozpoznała swoje miejsce po mrugającej kontrolce monitora. Ruszyła ostrożnie do przodu, przesuwając dłoń po krawędzi ścianki. Krok za krokiem. Krok za krokiem... Światełko było coraz bliżej. Jeden zakręt, drugi... Kawa pachniała wspaniale. Ale to nie był tylko zapach kawy. Czuła coś jakby... odór ludzkiego potu?

Nareszcie. Postawiła kubek przy monitorze i wymacała przełącznik lampki. Rozbłysło światło.

Maria krzyknęła, gdy postać w kapturze rzuciła się na nią, zrywając się z fotela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 

Toplista: Najlepsze Horrory w Necie
Toplista: Opowiadania
Toplista: Straszne historie