Maria wygładziła spódnicę. To nie prawda, co szef mówi, nie musi sięgać do kolan – mogłaby być nawet... krótsza. Przeniosła ciężar ciała na drugą nogę. Lewe udo odsłoniło się lekko, a pupa uwydatniła zmysłowo.
Przesunęła dłonie wyżej. Biała koszula przylegała ciasno do jej smukłej talii i opinała pełny, jędrny biust. Rozsunęła dekolt. Kosmyk czarnych włosów zsunął się po opalonej skórze i spoczął na zaokrągleniu prawej piersi, tuż obok przedziałka.
Teraz sięgnęła do ust...
– Na twoim miejscu uważałabym na tego nowego – powiedziała Irene, przerywając malowanie. Stała przy umywalce obok i trzepotała teraz rzęsami z zabawną miną – Podobno z ostatniej pracy wyrzucili go za molestowanie...
Maria uśmiechnęła się ironicznie, wciąż patrząc na swoje odbicie w lustrze.
– Carlosa, tego w tandetnej marynarce i z kilogramem żelu na włosach?
– Masz rację – Irene mimowolnie się uśmiechnęła – Wygląda z tym jak piętnastolatek!
– Nie martw się, znam dobry sposób na takich frajerów.
– Tak? Jaki?
– Kopa w krocze!
Kobiety spojrzały na siebie i wybuchnęły śmiechem.
– No, chodźmy już – powiedziała wesoło Maria, po czym odwróciła się, ruszając w stronę drzwi. Jej biodra kołysały się ponętnie z każdym krokiem.
– Hej, zaczekaj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz